poniedziałek, 2 lipca 2012

Pulla Bung kontra klasyk



 Jakiś czas temu wybrałem się  z dwoma kolegami z portalu www.matchfishing.pl na jedno z wielu w Polsce łowisk komercyjnych na karpie z tyczki. Fajnie wtedy połowiliśmy. Tekst oprócz relacji z tej wyprawy, porusza sprawy  techniczne przygotowania sprzętu na połów karpi. Jako, że łowiliśmy je z tyczki topy uzbroiliśmy na dwóch systemach: "klasycznie" oraz przeniesionym z łowisk angielskich Pulla Bung.




Zainteresowanych jak uzbroić top w Pulla Bung, odsyłam do artykułu Łukasza Białasa (Biały) pod tytułem: "Pulla Bung - mocujemy wentyl po angielsku"   Łukasz aplikuje na naszą polską wyczynową rzeczywistość zwyczaje mistrzów spławika z UK  w czasopiśmie internetowym "Magazyn dla Mistrzów"
Jak wspomniałem, swój top uzbroiłem klasycznie. Co to oznacza? Dokładnie to samo co uzbrojenie topu amortyzatorem pełnym na trzecim elemencie. Jedyną różnicą było to, że użyłem pustej gumy Mavera 8-11 (2,1mm) wypełnionej czysta wodą. Wyrzuciłem też szczytówkę i na drugim elemencie wstawiłem tulejkę teflonową 3,4mm. Wentyl do korka na trzeci element dowiązałem sposobem Darka Barańskiego, opisany na forum www.wyczyn.fora.pl,  czyli przy użyciu plecionki. W ten sposób plecionką regulowałem sobie naciąg, która łatwiej się nawija na korek niż wentyl. Ponadto   1 op. dość drogiej bo ponad 60 pln pustej gumy starczyło mi  na 2 topy. Domyślacie się, że musiałem ją przeciąć na pół. Tak więc 1,5 m odcinek wentyla z jednej strony dowiązałem do plecionki a z drugiej zakończyłem węzłem typu "ośmiorniczka". Taki węzeł chroni element wędki wrazie spięcia ryby podczas holu. Wentyle mają niesamowitą rozciągliwość, która dochodzi do 700 %!



Wbrew obiegowym opinią nęcenie pod karpia nie musi być obfite. Są łowiska, na których ważniejsze od zanęty wstępnej są inne czynniki, ale o nich później. Ja zdecydowałem się wyjechać tylko z 1 kubkiem wypełnionym: kukurydzą z puszki, barwionym grubym robakiem i pinką. Łukasz oprócz ziaren położył znaną jedynie sobie zanętę koloru czerwonego, a Kuba wstrzelił się idealnie, kładąc na dno kilka kulek Gold Pro MVDE jasnej. Jak się później okazało, zagustowały w niej niewielki 2-2,5 kg amury dając możliwość w pełni zastosowania Pulla Bung.
Pogoda tego dnia nie rozpieszczała. Co róż nawiedzały nas tak zwane fronty, które przynosiły chwilowy silny wiatr, deszcz a nawet grad. W tych warunkach zastanawialiśmy się czy w ogóle uda się nam coś złowić. O dziwo rybką to zbytnio nie przeszkadzało i całkiem dobrze współpracowały.



Po zanęceniu, moją metodą na ściągnięcie ryb i utrzymaniu ich w łowisku, było bardzo częste strzelanie na zmianę barwionymi grubymi robakami i kukurydzą z procy. Trzeba było robić to umiejętnia gdyż robaki i kukurydza mają inną wagę, tym samym lecą z procy na różne odległości. Dlatego uważam, że do strzelania z procy ziarna powinny być oddzielone. Inaczej dość mocno rozpraszamy rybę. Metoda okazała się skuteczna. Poprzedniego dnia tym banalnie tanim (1 op kukurydzy z Lidla i 0,3 l barwionego robaka) sposobem złowiłem ponad 30 kg ryb a i tego dnia nie zawiodła. To właśnie w moim stanowisku zameldował się pierwszy  karp.




Karpie są bardzo silne. Nawet niewielki  potrafił wyciągnąć 7-10 m wentyla. Ja swoje karpie holuje mocno do góry na całej wędce. Tu przyznaje się, że nie wiem jaka jest prawidłowa technika?!  Na pełnej wędce lub długim topie, staram się utrzymać rybę w obrębie stanowiska, odciągając ją tylko od zanęconego miejsca. Skracam top dopiero, kiedy ryba osłabnie i wyjdzie do powierzchni. Wtedy nie skracam topu maksymalnie, chyba że karp jest nieduży. Skracam tylko do 5-6 el. aż zupełnie osłabnie. Ten sposób jest dość szybki, ale ma jedną wadę - robi sporo hałasu w łowisku niż wtedy kiedy włożyłbym top do wody. Jednak w sytuacji kiedy zależy nam na czasie a ryba dobrze żeruje sprawdza się.


Z kolei, Łukasz i Kuba holowali ryby na systemie Pulla Bung. Szczerze, to byłem mocno zdumiony z jaką łatwością i szybkością radzili sobie z nimi. Charakterystyczne było to, że mięli niemalże zerową ilość spiętych ryb. Jedyną rybą, która zeszła z haka u Kuby był prawdopodobnie sporych rozmiarów jesiotr. Wyciągnął kilkanaście metrów gumy 3.4mm z taką szybkością, że nie dało się nic zrobić. Jednak większe karpie na tym systemie skutecznie zostawały przywoływane do porządku. Przy podobnej ilości brań na moim "klasyku" zeszło mi kilka większych ryb. Jak zapowiedziałem na wstępie nie chcę tu rozstrzygać, który system jest lepszy. Być może gdybym nie ciął gumy i zamontował cały 3 m odcinek wentyla np. na 4 el. to i u mnie było by mniej spięć. Jednak w porównaniu z tak uzbrojonym, o czym  napisałem wyżej, różnica była znaczna! Poza tym Pulla Bung jest sposobem mniej hałaśliwym. W zasadzie ryba zaczyna wychodzić do powierzchni dopiero tuż pod podbierakiem.





Niech was nie zmylą te zdjęcia. Rybki w rękach Łukasza i Kuby, chłopaków o ok. 2 m wzrostu, wyglądały jak rybki akwariowe!




Na łowiskach komercyjnych wędkarz ma zwykle jeden i ten sam problem - czy znajdzie się ktoś kto pomoże mu wyciągnąć siatkę z wody? Tym razem poradziłem sobie sam, ale rybek spokojnie było ok 15 kg. Ryby Łukasza i Kuby lądowały bezpośrednio po złowieniu do wody. Uczciwie pisząc, Kuba miał by największy wynik do wagi. Tu dodam, że samo położenie zanęty nie wiele mu dało. Zaczął łowić dopiero gdy dałem mu barwionego robaka i zasugerowałem częste strzelanie z procy.





Podsumowując - Pulla Bung mocno mnie zaintrygował. Myślę, że warto przeznaczyć sobie jeden top i uzbroć go w ten system. Zresztą po tym co zobaczyłem jest to konieczne. Znane jest powiedzenie, że: "Ten kto się nie rozwija, ten się cofa"!
Na koniec jeszcze krótkie podsumowanie w formie fotogalerii w technologii You Tube:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz